Wydanie: PRESS 06/2011
Sam szukam drogi
- Rozmowa z Lucianem Perkinsem, przewodniczącym jury Grand Press Photo 2011
„Nieostre”, „horyzont się wali”, „pięść wygląda jak włożona Photoshopem”, „zła kompozycja” – to tylko niektóre uwagi z polskich forów fotograficznych na temat Zdjęcia Roku.
Ponieważ to jest konkurs fotografii prasowej, nie zawsze kompozycja i artyzm są najważniejsze w zdjęciu, które wygrywa. Zwycięska praca powinna mieć siłę oddziaływania, odnosić się do tego, co w danym roku było najważniejsze, pokazywać to w kilku wymiarach. Kiedy zaczęliśmy szukać takiej fotografii, oczywiste było, że katastrofa w Smoleńsku, a więc i śmierć prezydenta, wszelkie kontrowersje z tym związane oraz powodzie zdominowały życie waszego kraju. Dlatego trudno nam było brać pod uwagę fotografie np. z kategorii Życie codzienne, mając w pamięci to, co przeżywaliście.
Oczekiwania fotoreporterów, że zwycięskie zdjęcie musi być perfekcyjne w każdym calu, są nieco na wyrost?
Według mnie pod względem kompozycyjnym zdjęcie Jacka Waszkiewicza się sprawdza. To, co lubię w dobrym reporterskim zdjęciu, to różne poziomy. Zdjęcie Roku je ma. Dzieje się coś na pierwszym planie – zaciśnięta pięść jest tu bardzo sugestywna. Jest mocny drugi plan, czyli policjanci opierający się tłumowi. Na kolejnym widzimy zacięte twarze jednej i drugiej walczącej strony, dalej w głębi – tłum gapiów z flagami, ale nad wszystkim góruje krzyż. Tłem zaś do tej sceny jest Pałac Prezydencki, co również jest wymowne. Czegóż chcieć więcej od reporterskiego zdjęcia?
Zdjęcie Waszkiewicza walczyło o laur zwycięstwa z dwoma innymi: czarno-białą fotografią Jacka Szydłowskiego z zalanej szkoły w Wilkowie i szóstym zdjęciem z fotoreportażu Stepana Rudika zrobionym podczas pogrzebu pary prezydenckiej.
Obie fotografie są równie dobre, jak zdjęcie Waszkiewicza. Bardzo mi się podoba to kolorowe zdjęcie Rudika. Lubię je, bo też ma wiele poziomów. Cały materiał jest dobry i żałowałem, że w fotoreportażach nie było trzeciego miejsca. Sam robię tego typu fotografię.
Czarno-białe zdjęcie ze szkoły w Wilkowie jest jak plakat, ma wiele symboli. To piękne graficznie zdjęcie. Nie mogę powiedzieć, że jest gorsze od zwycięskiego – jest inne.
Gdybym więc miał uzasadnić wybór jury, mogę powiedzieć tylko tyle, że fotografia spod krzyża jest po prostu właściwym Zdjęciem Roku we właściwym czasie. Dopóki nie znałem kontekstu wydarzeń, nie czułem całej jego siły. Kiedy mi go wyjaśniono i potem, gdy zobaczyłem na Krakowskim Przedmieściu ludzi wciąż modlących się o powrót krzyża, nie miałem wątpliwości. Zrozumiałem, że przesłanie zawarte w Zdjęciu Roku jest nadal aktualne.
Choć zapewne w innym konkursie mogłaby wygrać fotografia ze szkoły w Wilkowie. Tak to już jest z konkursami – każdy ma własny kontekst, swój rytm. Moja fotografia, która zwyciężyła w World Press Photo, w innym konkursie nie została nawet zauważona.
Więcej w czerwcowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter